Kasia, Maciek i Wojtek
Jesteśmy małżeństwem od 19.04.2008 r. Od początku wspólnego życia wiedzieliśmy, że chcemy mieć liczną rodzinę i nie ma co z tym zwlekać. Niestety nasze życie potoczyło się trochę inaczej. Przez pierwsze dwa lata czekaliśmy kiedy w naszym małżeństwie pojawi się mały człowiek, choć już mieliśmy pierwsze myśli o tym, że może w naszym przypadku jest jakaś przyczyna, która uniemożliwia nam poczęcie. Czekaliśmy cierpliwie, modliliśmy się z rodziną w tej intencji, odwoływaliśmy się do opieki licznych Świętych ( bł. Jan Paweł II, Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński, Św. Dominik) a także postanowiliśmy zrobić wszystko to co po „ludzku” możliwe. Zaczęliśmy starać się o adopcję dziecka (przeszliśmy proces kwalifikacji na rodziców adopcyjnych) a także zaczęliśmy szukać przyczyn medycznych. Byłam u dwóch lekarzy, którzy zapisali mi „jakieś” leki, ale nie do końca poczułam się, że ktoś się mną „zaopiekował” i podszedł profesjonalnie do problemu.
O naprotechologii i możliwości korzystania z niej w Lublinie dowiedziałam się za pośrednictwem Internetu. Długo zajęło nam zebranie się do wykonania pierwszego kroku, czyli umówienia się na wizytę. Ale pragnienie dziecka i tęsknota za nim pomogła nam przemóc lęk. Pierwsza wizyta utwierdziła nas, że to był dobry wybór. Dr Barczentewicz okazał się życzliwym, delikatnym ale przede wszystkim profesjonalnie podchodzącym do wykonywanej pracy (ale i misji) człowiekiem. Nie było nam łatwo, coraz
większe pragnienie, presja otoczenia i lęk o to czy w ogóle będziemy mieć dziecko powodował, że traciliśmy już nadzieję na potomstwo. Jednocześnie nie rezygnowaliśmy z leczenia, robiliśmy obserwacje, zalecone badania, diety. W moim wypadku wyszły problemy z tarczycą a także podejrzenie endometriozy. U mojego męża wykryto żylaki powrózka nasiennego, co oznaczało konieczność operacji, którą wykonał dr Dzierżak. Operacja odbyła się w styczniu 2012 roku, natomiast 7 kwietnia tj. przededniu Świąt
Wielkiej Nocy okazało się, że nasze pragnienie zostało spełnione. Nie muszę mówić, że radość mieszała się z niedowierzaniem. Ale pierwsze badanie USG potwierdziło, że jestem w ciąży. Wojtuś urodził się siłami natury – zdrowy i silny. Ważył 3550 g i mierzył 58 cm. Dziś ma już 11 miesięcy i cieszy nas każda wspólnie spędzona chwila. I mam pewność, że jest naszym „cudem” ale gdyby nie fakt, że we właściwym momencie trafiliśmy pod opiekę dr Barczentewicza, dziś moglibyśmy nadal marzyć o dziecku. Naprotechnologia „dała” nam nie tylko Wojtka, ale również wiemy, że pewne choroby zostały wcześnie zdiagnozowane i odbywało się to z poszanowaniem naturalnego funkcjonowania organizmu, ale i naszej wiary, bez zbędnego nadmiernego podawania hormonów. Zwykłe słowa podziękowania nie są tu możliwe. A jednak tak po ludzku – Dziękujęmy Panu Panie Doktorze. Dziękujemy również personelowi oraz osobom, które towarzyszyły nam i wspierały.
Mamy nadzieję, że jak najwięcej par skorzysta z dobrodziejstwa jakim jest Naprotechnologia, gdyż przynosi ona konkretne efekty (patrz zdjęcie poniżej) a „po owocach ich poznacie”
Kasia, Maciek i Wojtek