Bruno
11 września 2014r. godz. 1.32 jedziemy do szpitala do Rzeszowa. Godzina 5.40 w 40 tyg. ciąży na świecie pojawia się Bruno – nasz kochany i wymodlony synek. Cały świat się przewraca o 360 stopni.
Dociera do nas, że to prawda, że po 4 latach walki o dziecko w końcu się udało. Bruno waży 3650g i ma 57cm długości, rodzi się siłami natury i jest zdrowy, a to najważniejsze.
Leczenie zaczęliśmy w 2010r. najpierw w Przemyślu potem w Krakowie, a skończyliśmy na Katowicach. Nigdzie nie potrafiono nam pomóc. Wszędzie padało słowo In-vitro. Byliśmy zrezygnowani, ale już chwilę wcześniej usłyszałam o Naprotechnologii i zdecydowaliśmy się spróbować ten ostatni raz. Leczenie u dr M. Barczentewicza zaczęliśmy we wrześniu 2013r. Ja miałam już wcześniej stwierdzoną endometriozę III stopnia, ale okazało się, że jest jeszcze szereg innych schorzeń. Mąż miał również bardzo słabe parametry nasienia. Ja dostałam leczenie farmakologiczne, mąż dostał skierowanie na zabieg usunięcia żylaków powrózka nasiennego. 9 stycznia miał się zgłosić w szpitalu, 2 stycznia zrobiłam test ciążowy i okazało się, że jestem w upragnionej i wyczekiwanej tak długo ciąży. Męża odwiozłam do szpitala, a sama pełna obaw pojechałam na wizytę do dr Barczentewicza, który potwierdził tę szczególną wiadomość. Przez całą ciążę brałam progesteron i byłam pod czujnym okiem doktora. Ze względu na zbyt dużą odległość od miejsca zamieszkania ciążę prowadził z polecenia pan dr D. Ulman z Rzeszowa. W rok od pierwszej wizyty urodził się Bruno.
Chcielibyśmy bardzo serdecznie podziękować panu dr Barczentewiczowi jak i naszej instruktorce modelu Creighton pani Agnieszce Trojnar za przekazaną wiedzę, daną nadzieję i wsparcie oraz zaangażowanie w całe leczenie. Bóg zapłać.